Wyjście Wielkiej Brytanii z UK nie wprowadziło jeszcze żadnych zmian w tym zakresie. Zgodnie z obecnie obowiązującym prawem, jako rezydenci w UK możemy jeździć samochodem w UK dokumentując się polskim prawem jazdy aż do ukończenia 70 roku życia. Po ukończeniu 70. roku życia, jesteśmy zobligowani do jego wymiany.
Jak handlować z Wielką Brytanią po Brexicie? [kompleksowy poradnik] Autor. Maciej Nowicki. Opublikowano. 28 01 21. Z tego artykułu dowiesz się:
Obecnie Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson co rusz przerywa negocjacje z UE i stawia nowe warunki. Wszystko wskazuje na to, że po 31 grudnia 2020 roku nie będzie nowej umowy handlowej pomiędzy Wielką Brytanią a UE, w tym nie zostaną uregulowane inne kwestie ważne dla współpracy gospodarczej i politycznej.
Na przykład w jednej z wcześniejszych publikacji szacowaliśmy wraz z moim współautorem, że nowy system spowoduje zmniejszenie PKB Wielkiej Brytanii nawet o 2 proc. w ciągu 10 lat. Jednakże aktualizacja tych szacunków w celu odzwierciedlenia wpływu nowego systemu skutkuje znacznie mniejszym spadkiem PKB, a nawet niewielkim wzrostem PKB
Przelewy z UK do Polski po Brexicie – wprowadzenie. Przelewy z UK do Polski po Brexicie, w dalszym ciągu cieszą się dużą popularnością. Oczywiście przy odpowiednio wybranej metodzie przelewu. Wracając jednak do tematu Brexitu to słowem wstępu przypomnijmy najważniejsze informacje. Z dniem 31 grudnia 2020 roku, Anglicy opuścili UE.
W Przesyłarka.pl cena usługi DPD UK nie zmieniła się dla Klienta indywidualnego w stosunku do tej sprzed Brexitu i wciąż wynosi £22,49. Koszt odprawy celnej wzięliśmy na siebie. W Parcelforce cena po Brexicie jest wyższa i 30 kilogramowa paczka kosztuje £28,49. Warto podkreślić, że wciąż, płacimy mniej niż £30 za transport 30
B2kL6HQ. MagazynPo brexicie też jest życie Nie popadam w paranoję. Jeżeli ktoś na mnie krzywo popatrzy, to nie zawsze dlatego, że jestem Polką - mówi Iga Paczkowska, która mieszka w Bostonie od dziewięciu lat. - Ale na początku zdarzały się sytuacje, że ktoś powiedział: „Teraz mamy...
Eksperci Ebury: W ostatnich dniach kurs funta brytyjskiego w parach z głównymi walutami, jak i ze złotym, wykazywał się zwiększoną zmiennością ze względu na dość dramatyczny rozwój sytuacji w kwestii brexitu W sierpniu funt brytyjski otrzymał mocny cios po tym jak urzędujący premier Boris Johnson podjął kroki mające na celu powstrzymanie oponentów od podjęcia działań, które mogłyby zapobiec tzw. Brexitowi bez umowy. Wysiłki Johnsona miały na celu wstrzymanie prac brytyjskiego parlamentu na około miesiąc. W ich konsekwencji posłowie Izby Gmin po zakończeniu wczorajszej sesji rozpoczęli przerwę – powinni wrócić do obrad dopiero 14 października, na dwa tygodnie przed ustalonym terminem wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Podejmując wspomniane kroki, premier Johnson twierdził, że nadal pozostanie wystarczająco dużo czasu, aby Izba Gmin podjęła dyskusję w kwestii Brexitu. Już wtedy było jednak jasne, że głównym powodem stojącym za decyzją Johnsona była chęć ukrócenia jakichkolwiek działań ze strony oponentów, którzy mogliby zablokować próby przeprowadzenia Brexitu bez umowy. Po powrocie posłów po przerwie wakacyjnej, temat Brexitu z oczywistych względów zdominował dyskusję w niższej izbie parlamentu. Funt brytyjski oczywiście reagował na co istotniejsze wieści dotyczące Brexitu. W reakcji na słowa Borisa Johnsona, który odgrażał się możliwością ogłoszenia wcześniejszych wyborów parlamentarnych w przypadku próby zablokowania Brexitu bez umowy, szterling na krótką chwilę osłabił się do najniższego poziomu od 2016 roku w relacji do dolara amerykańskiego, istotnie tracąc również w parze ze złotym. Od tego czasu funt brytyjski zdołał jednak odrobić straty, zwłaszcza po tym, kiedy większość w Izbie Gmin podjęła działania mające na celu zapobiegnięcie Brexitowi bez porozumienia. Johnson nie zdołał także wymusić na parlamencie wcześniejszych wyborów – procedura umożliwiająca ich ogłoszenie wymaga kwalifikowanej większości dwóch trzecich głosów, której nie zdołał uzyskać premier. Co stanie się teraz? Na chwilę obecną premier Johnson ma czas do 19 października na przegłosowanie w parlamencie umowy regulującej stosunki z UE po Brexicie, albo na zebranie większości parlamentarnej opowiadającej się za Brexitem bez umowy. Oba scenariusze (a zwłaszcza drugi) wydają się w naszym przekonaniu mało prawdopodobne. Jako coraz wyraźniejsza alternatywa rysuje się kolejne przesunięcie terminu Brexitu. Jeżeli do 19 października dalej nie pojawi się żadne rozwiązanie kwestii wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, premier będzie zobligowany do złożenia wniosku o przedłużenie terminu Brexitu do 31 stycznia. Niepodjęcie takiego działania oznaczałoby złamanie prawa. Rosnące prawdopodobieństwo kolejnego przełożenia terminu Brexitu sprzyjało funtowi brytyjskiemu w ostatnich dniach. Niemniej, inwestorzy wciąż nie mają pewności co czeka Wielką Brytanię w przyszłości, stąd w przypadku braku konkretnych, pozytywnych informacji potencjalne umocnienie funta brytyjskiego może być ograniczone. Wciąż oczekujemy, że uda się znaleźć rozwiązanie Brexitu, które nie zakłada wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez umowy. Rynek również zdaje się skłaniać w tę stronę. Bukmacherzy szacują, że prawdopodobieństwo Brexitu bez porozumienia spadło z okolic 50% notowanych jeszcze tydzień temu do ok. 25% obecnie. Jak funt zareagowałby na Brexit bez umowy? Mimo tego, iż po ostatnich decyzjach brytyjskiego parlamentu, bukmacherzy (i rynki finansowe) w mniejszym stopniu oczekują Brexitu bez porozumienia, nie jest to jednak scenariusz, który na tym etapie można wykluczyć. W przypadku jego realizacji spodziewalibyśmy się gwałtownej wyprzedaży funta brytyjskiego o ok. 5-10% w relacji do dolara amerykańskiego z obecnych poziomów, co oznaczałoby, że kurs GBP/USD znalazłby się w okolicach 1,10-1,16. z uwagi na fakt, iż Brexit bez porozumienia nie byłby korzystny również dla krajów strefy euro, skala osłabienia w relacji do wspólnej europejskiej waluty powinna być mniejsza. Część analityków sugeruje, że w przypadku Brexitu bez umowy kurs GBP/EUR mógłby zbliżyć się do parytetu, aczkolwiek my uważamy taki scenariusz za mało prawdopodobny. W przypadku Brexitu bez porozumienia funt powinien osłabić się również w parze z polskim złotym, aczkolwiek – z uwagi na fakt, że wzrost ryzyka po Brexicie bez porozumienia również nie sprzyjałby złotemu – skala wyprzedaży powinna być mniejsza niż w przypadku spadku kursu GBP/EUR. Kurs GBP/PLN w przypadku takiego obrotu spraw naszym zdaniem powinien znaleźć się w okolicach 4,50-4,65. Warto podkreślić, że rynki finansowe nadal uważają scenariusz Brexitu bez porozumienia za najgorszy wariant dla brytyjskiej gospodarki, przynajmniej w krótkim terminie. Tak zwany „no deal” może bowiem skutkować wzrostem cen w Zjednoczonym Królestwie, zważywszy na to, że istotna część handlu zagranicznego Wielkiej Brytanii musiałaby przestawić się z powrotem na reguły określone przez Światową Organizację Handlu (WTO). Najpewniej towarzyszyłby temu spadek zaufania konsumentów oraz biznesu. Na szczęście „no deal” nie jest scenariuszem bazowym. Cokolwiek się ostatecznie nie wydarzy, póki co niepewność związana z wydarzeniami w Wielkiej Brytanii pozostaje wysoka – obecnie nic nie jest pewne. Analitycy Ebury – Enrique Diaz-Alvarez, Matthew Ryan, Roman Ziruk Komentarze (0) obecnie brak komentarzy, zapraszamy do komentowania.
Już tylko siedem miesięcy do Brexitu. Co robić z oszczędnościami w brytyjskiej walucie? Czy kurs funta będzie nadal tonął?Kurs funta stracił od czasu referendum w sprawie Brexitu aż 17%. Rosną obawy, że po finalnym opuszczeniu Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię wartość funta spadnie jeszcze bardziej. Co robić z oszczędnościami w angielskiej walucie? Lepiej uciekać do euro, czy do dolara? A może – paradoksalnie – z funtem nie będzie już gorzej niż jest?Dwa lata od referendum minęły jak z bicza strzelił. 29 marca 2019 r., dokładnie o godzinie Wielka Brytania ma opuścić Unię również:Święty spokój kierowcy w dobie wysokiej inflacji? Bezcenny. Jak można (spróbować) ograniczyć koszty eksploatacji samochodu? I ile to kosztuje? [NOWOCZEŚNI MOBILNI]Jest plan na wakacje za granicą? Jest też problem: wysokie ceny i słaby złoty. Dwa sposoby, by nie dać się złapać w sidła kursowe [MOŻNA SPRYTNIEJ]Cyberbezpieczeństwo w bankach: technologie przyszłości. Jak zmieni się świat bankowości? [BANK NOWOŚCI]Mimo trwających negocjacji z Brukselą umowy brexitowej jak nie było, tak nie ma. Brytyjczycy chcieliby zjeść ciastko i mieć ciastko, czyli pokazać Europie figę, ale ciągle korzystać ze wspólnotowych udogodnień, takich jak dostęp do wspólnego rynku. Czasu jest coraz mniej, bo negocjacje mają zostać zamknięte na październikowym szczycie UE, ale możliwe, że zostaną tej niepewności? Kurs funta leży na łopatkach i raczej nie zmienią tego jednorazowe wyskoki, takie jak ostatnio, po słowach Michela Barniera, głównego negocjator z ramienia UE ds. Brexitu, który powiedział, że UE zamierza zaoferować Wielkiej Brytanii umowę handlową, jakiej jeszcze nie przedstawiła żadnemu innemu od Was coraz więcej pytań: co zrobić z oszczędnościami zgromadzonymi w funtach szterlingach? Ile one będą warte po Brexicie? Jaka jest alternatywa dla funta?Kurs funta stracił 16%. Straci drugie tyle?Jeszcze w dzień referendum 23 czerwca 2016 r. funt kosztował 5,7 zł. Potem, gdy zaczęły spływać pierwsze wyniki, rozpoczął się zjazd po równi pochyłej – spadek notowań wyhamował dopiero po czterech miesiącach, gdy funt był już na poziomie 4,72 zł, czyli aż o złotówkę mniej, niż przed zaskakującą decyzją tym nokaucie waluta Wyspiarzy podniosła się co prawda na moment do ponad 5 zł, ale potem znowu spadła i do dziś jest w okolicach 4,8 zł. Bariera 5 zł jest na razie nie do pokonania. Od czasu decyzji ws. Brexitu, kurs funta do złotego spadł o ok. 16%.To zła wiadomość dla Polaków, którzy zarabiają na Wyspach. O ile w pierwszej połowie 2016 r. pensja na poziomie 2 300 funtów miesięcznie w przeliczeniu na złote dawała 13 110 zł z, dziś to tylko 11 040 zł, czyli ok. 2 000 zł też: Porównaliśmy siedem kart wielowalutowych wydawanych przez polskie banki. Którą najlepiej wziąć na urlop?Czytaj też: Revolut rusza do boju o klientów z wyższej półki. Wprowadza kartę Revolut Metal. Czy bankowcom znów będzie głupio? Prześwietlam!Cóż, jeśli mieszkamy, zarabiamy i wydajemy pieniądze w Wielkiej Brytanii, to wahania kursu waluty nie powinny wzbudzać u nas zwiększonego ciśnienia. Siła nabywcza naszego pieniądza się nie zmienia, o ile nie zmienia się inflacja. Obecnie w Wielkiej Brytanii ceny rosną w tempie 2,4%. Na sierpniowym posiedzeniu Bank Anglii podniósł stopy procentowe z 0,5 do 0,75%Gorzej, jeśli odkładamy funty na czarną godzinę, na przykład na czas gdy wrócimy do Polski. Albo jeśli dostajemy funty od rodziny z Londynu. Rocznie z Wielkiej Brytanii do Polski płynie może nawet i miliard funtów. Ewentualny spadek wartości funta uderzy nas wtedy po kieszeni. Co teraz robić? Oczywiście przyjmujemy założenie, że Brexit rzeczywiście nastąpi. Bo gdyby np. doszło do powtórnego referendum i cała operacja zostałaby odwołana, to o losy funta można być jeśli Brexit nastąpi to też nie sposób powiedzieć jak poważne konsekwencje będą dla brytyjskiej gospodarki i na ile te konsekwencje są już „w cenie” funta. Ale odłączenie się od Unii raczej nie obędzie się dla Brytyjczyków bez turbulencji, przynajmniej w początkowym okresie „samodzielności”.Funty zamienić na dolary?A na cóż by innego zamienić część funciaków, jak nie na walutę nie tylko największej gospodarki świata, największego mocarstwa politycznego i militarnego? W 1971 r. prezydent Richard Nixon zrezygnował z parytetu złota, czyli zasady, że każdy dolar musi mieć pokrycie w złocie, ale wiarygodności „zielonego” to nie mimo pewnych zawirowań jest niezmiennie główną walutą świata – wyceniane są w nim surowce, takie jak ropa naftowa, miedź no i złoto – czyli jak będziemy chcieli kupić sztabkę złota, to i tak poniekąd będziemy uzależnieni od siły złotego względem amerykańskiej tym względem dolar zdetronizował funta szterlinga, który do drugiej wojny światowej był główną walutą też: Oto osiem powodów, dla których karta płatnicza może przydać się na urlopieCzytaj też: Oto nasz ranking kart wielowalutowych. Te banki zapewniają nam największy komfort przy płaceniu kartą za granicąBank Rozrachunków Międzynarodowych (Bank for International Settlements), który monitoruje rynek forex, podaje, że transakcje w których jako jedna z walut występuje dolar stanowiły w 2016 r. 87,6% (wzrost o 0,6 pkt proc.) wszystkich rozliczeń. na drugim miejscu jest euro 31,4% (spadek o 2 pkt proc)na trzecim japoński jen 21,6% (spadek o 1,4 pkt. proc.) na czwartym brytyjski funt 12,8 % (wzrost o 1 pkt proc.). Dopiero na kolejnych miejscach znajdują się australijski dolar, frank szwajcarski, czy dolar kanadyjski. Chiny? Druga największa gospodarka świata z jej juanem ma pozycję marginalną, choć trzeba przyznać, że rosnącą – światowe transakcje z chińską walutą stanowiły w 2016 r. 4% wszystkich, a w 2010 r. było to 0,9%.Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego na koniec I kwartału wielkość rezerw walutowych we wszystkich państwach świata kształtowała się w następujący sposób:6,5 bln dol. (62%)2,1 bln euro (20%)500 mld jenów (4,8%)486 mld funtów (4,68%) 194 mld dol. kanadyjskich (1,86%)USA w przeciwieństwie do Europy nie będą miały swojego Brexitu, który mógłby wpłynąć na osłabienie się dolara. Tym niemniej wśród analityków zdarzają się opinie, że dolar może nie być w najbliższych latach najlepszą inwestycją. Czytaj o tym w rozmowie „Subiektywnie o finansach” z zarządzającą funduszami we Franklin Templeton Gdybyśmy zamienili 1000 funtów na dolary w czerwcu 2016 r., czyli w chwili decyzji o Brexicie? Wtedy moglibyśmy sprzedać funta po kursie 1,45 dolara, czyli mielibyśmy 1450 dol. Gdybyśmy zwlekali z decyzją o przewalutowaniu funtów do dziś, to sprzedawalibyśmy funta już po ok. 1,3 dol., czyli byłoby to ok. 1300 dol., czyli o ponad 10% na euro. Czy to ma sens?Euro to najmłodsza spośród wszystkich głównych walut świata – ma tylko 19 lat, a jako pieniądz papierowy dostępny w gotówce nawet krócej, bo zaledwie 16 lat. Mimo to, jest już drugą najpopularniejszą walutą świata. Zdaniem wielu euro to nic innego jak taka nowa marka niemiecka – tyle, że tańsza, co ma wspomóc niemiecką machinę gospodarczą. Para eurodolar (EUR/USD), która pokazuje ile trzeba zapłacić za jedno euro w dolarach jest odnośnikiem dla całego obiegu gospodarczego i benchmarkiem dla innych, mniej liczących się jak zmieniał się kurs funta w stosunku do euro po decyzji o rozwodzie z Unią? Funt był wyraźnie słabszy w stosunku do euro niż do dolara. A więc bardziej opłacało się „uciec” do euro, niż do czerwca 2016 r. funt stracił do euro ponad 20% – spadł z 1,42 euro do 1,11 euro. O ile w czerwcu 2016 r. za 1000 funtów mogliśmy kupić ok. 1420 euro, to dziś tylko 1110 euro. Dla porównania: w relacji do złotego euro prawie nie zmieniło swojej wartości – wtedy było to ok. 4,2 zł, a dziś to 4,3 w przyszłości na kurs euro wpływać będzie niestabilna polityka. We Włoszech wicepremier Luigi di Maio zapowiada, że jego kraj zawetuje przyszły budżet UE, a francuski minister dyplomacji mówi, że nie należy finansować rządów europejskich populistów. Atmosfera wyraźnie gęstnieje, a i tak jest jeszcze na razie lepiej niż w trakcie kryzysu zadłużeniowego gdzie kolejno Grecja, Irlandia, Portugalia i Hiszpania stanęły na krawędzi bankructwa. Polisa bezpieczeństwa to miks walutW krótkim okresie od referendum najbardziej się opłacało wymienić od razu funty na złote (byłby to nawet lepszy ruch, niż zamiana funtów na euro lub dolary). Ale czy w przyszłości też będzie bardziej się opłacało zamieniać zarabiane funty od razu na złote, a nie na „zielone” lub walutę unijną?Tego nie wiadomo. Tak samo jak wcale nie jest pewne że funt będzie nadal tracił (choć nie ma co kryć, że jest to dość prawdopodobne). Dlatego jestem zwolennikiem budowania portfela oszczędności w kilku walutach. Trochę utrzymałbym w funtach (na wypadek, gdyby Brexit okazał się fatamorganą), trochę w dolarach i euro, a trochę zamieniłbym na polskich bankach trzymamy w różnych walutach 73,6 mld zł. W ciągu roku ta kwota powiększyła się aż o 10 mld zł. Ile dolarów i innych walut mamy w skarpetach i sejfach? Nie też: Płacił za zakupy kartą walutową. Okazało się, że i tak tną go na spreadach. Chciał się ratować i… zapłacił 1700 zł prowizji!Czytaj też: Oszczędzanie pieniędzy w 2018 r. Jaką strategię obrać, żeby nie dać się ograć bankom i inflacji?Jest też inny poważny argument za trzymaniem pewnej części oszczędności walutach. To ryzyko drastycznego osłabienia się waluty „domowej”. Np. w ciągu miesiąca turecka lira straciła do dolara jedną trzecią swojej wartości. Inwestorom puszczają hamulce, nagle stwierdzili, że robienie interesów w kraju rządzonym twardą ręką przez Recepa Erdogana im nie w zamienić dużą sumkę?Chcesz zamienić trochę funtów na dolary, euro lub złote w obawie, że szterlingi staną się jeszcze mniej warte po Brexicie? Sprawdziliśmy jak je korzystnie konserwatywne rozwiązanie to odwiedziny kantoru na mieście. Moim zdaniem to dobre rozwiązanie, jeśli nie mamy jakichś dużych sum, powiedzmy kilkunastu tysięcy funtów. Mamy 1000 funtów, a chcemy mieć 1000 dolarów? Kantor najpierw przewalutuje funty na złote, a potem za te funty kupimy też: Co może powiedzieć o tobie karta płatnicza, którą masz w portfelu? Wbrew pozorom całkiem sporo!Poszedłem do kantoru i zapytałem w okienku jaki kurs jest w stanie mi zaproponować: usłyszałem – funt po 4,77 zł, dolar po 3,69 zł. Czyli z 1000 funtów najpierw robi się 4770 zł, za które kupuję dolary. Robi się z tego 1292 dol. Czyli odpowiada to kursowi GBP/USD 1,292. Dla porównania o tej samej porze na rynku forex funt kosztował 1,302 dol. Na spreadzie byłbym „w plecy” o równowartość 10 dol. czyli ok. 37 kantory internetowe? Cinkciarz: funt po 4,7608 zł (kupno), dolar po 3,6847 zł (sprzedaż). Za 1000 funtów mam 1291,8 dol. czyli dokładnie tyle samo co w kantorze tradycyjnym. Walutomat? Po prowizji za przewalutowanie mam 1296,9 też: Kantor internetowy i kilka dni czekania na przelew. Klienci ostrzegają: brak kontaktu i znikające komentarze. SprawdzamyCzytaj też: Poznajcie automatyczny kantor. Do wymiany walut kasjer już się nie przyda? Ostatnio korzystałem i…Wniosek? Kantory internetowe wygrywają. Problemem może być jednak dostarczenie pieniędzy na konto – upewnijmy się, że nasz bank oferuje darmowe przelewy z i do kantorów internetowych, bo ostatnio banki robią klientom pod zdjęcia: Pixabay
Funt brytyjski spada od jesieni 2015 r. I nie jest to dobra wiadomość dla tych co zarabiają czy oszczędzają w GBP. Ale może przyszłość będzie lepsza. Przedstawiamy prognozy kursu funta na najbliższe miesiące i lata. Funt szterling bije rekordy niskich notowań Gdy spojrzymy na wykres notowań funta do złotego (GBP/PLN poniżej), szybko zauważymy, że funt jest właśnie, od roku, w trendzie spadkowym do złotówki. Kurs funta wzrastał od minimum na poziomie 4 zł, które osiągnął w roku 2008 r., tuż przed wybuchem kryzysu finansowego banku Lehman Brothers, do 6,10 zł (wzrost o przeszło 50%!), które osiągnął niemal rok temu (na początku listopada 2015 r.). Najwięcej w XXI w. funt kosztował 7,40 zł i było to wczesną wiosną 2004 r., tuż przed naszym wejściem do Unii Europejskiej. Trudno się zatem dziwić, że Polacy tak masowo zaczęli emigrować za pracą na Wyspy, tym bardziej, że Wielka Brytania od początku otwarła szeroko swój rynek pracy dla nowych członków Unii. Kurs funta do złotego Wszystkiemu winien Brexit Kurs funta do złotego spada od czasu, kiedy referendum ws Brexitu stało się faktem. A przede wszystkim, kiedy realna stała się perspektywa rzeczywistego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Wraz z publikacją kolejnych niekorzystnych sondaży kurs funta osuwał się coraz bardziej… I oczywiście nie dotyczyło to tylko relacji GBP do PLN. Podobnie, albo nawet bardziej funt osłabiał się do “twardszych” walut. Widać to chociażby po zamieszczonym niżej wykresie kursów funta i dolara (GBP/USD). Funt obecnie jest notowany niewiele wyżej niż 1,20 GBP/USD (1,20 dolara USA za 1 funta). Tak tani nie był od przeszło 30 lat… Widać wyraźnie, że aktualnej, dynamicznej obniżce winien jest Brexit. Jeszcze rok temu, kiedy wyjście UK z UE w ogóle nie było tematem, kurs funta wynosił 1,7 dolara amerykańskiego. Przecena funta idzie za daleko W normalnej sytuacji, kiedy kurs waluty spada można widzieć w tym pozytywy. Przy niskich notowaniach własnej waluty eksport kraju się rozwija, bo jest zwyczajnie tańszy. Wspomaga to tym samym rodzimych producentów i sprzedających za granicę. Strategia obniżania kursy własnej waluty jest jedną z bardziej popularnych metod wspierania własnej gospodarki. I to tak eufemistycznie mówiąc. W rzeczywistości, kiedy kraj zaniża wartość swej waluty jest mowa o “wojnach walutowych“. Są one może mniej krwawe, ale to nie znaczy, że przynoszą mniejsze ofiary… Problem w tym, że wojny walutowe są strategią kontrolowaną (w dużym stopniu). Wówczas, kraj z teoretycznie mocna walutą, niejako sztucznie ją zaniża. Ale w przypadku ostatniego zachowania kursu funta nie ma mowy o kontrolowanym działaniu… Przeciwnie: kurs funta spada do innych walut bo tak naprawdę rynki oczekują, że wyjście z Unii zakończy się problemami dla gospodarki brytyjskiej. Mówi się przede wszystkim o wieloletnich spadkach PKB Wielkiej Brytanii. Szczególnie jest to poważnym scenariuszem w przypadku tzw. hard Brexit, czyli wyjścia Wlk Brytanii bez zagwarantowania sobie preferencyjnego dostępu do unijnego rynku. władze monetarne w UK starają się przeciwdziałać aż tak mocnemu osłabieniu funta. W tym celu podnoszą już stopy procentowe. Trzeba bowiem pamiętać, że Wielka Brytania jest importerem netto, więc osłabienie waluty nie jest dla niej dobrym scenariuszem. Kurs funta do dolara Wahania kursu funta, wahania zarobków To oczywiste, że kurs funta w dużej mierze wpływa na zarobki Polaków mieszkających w UK. Duża część naszych rodaków przesyła, przelewa, czy zwyczajnie przywozi funty do Polski (zobacz jak zrobić to najlepiej). Szacuje się, że rocznie wartość transferów pieniężnych z Wielkiej Brytanii sięga nawet 1 mld funtów. Kurs funta ma mniejsze znaczenie dla tych z emigrantów zarobkowych, którzy mieszkają cały czas w UK. A przede wszystkim, całe zarobione sumy wydają oraz inwestują w UK (w funtach angielskich). Ale wysokie koszty życia (średnio 3-4 razy wyższe niż w Polsce), a także ogromne ceny dóbr trwałych. Przede wszystkim chodzi o nieruchomości. Domy, mieszkania, są aż 5-6 razy droższe niż w Polsce). Powoduje to, że dominującą strategią Polaków zarabiających na Wyspach jest: zarób w UK i wydaj w Polsce. Ten prosty arbitraż jest szczególnie powszechny wśród wykonujących najprostsze, tym samym najgorzej płatne prace. Wracać, czy nie wracać do Polski Kurs funta do złotego spada, a Brexit grozi bardziej restrykcyjną polityką wobec osiedlających się w UK. Nic dziwnego, że setki tysięcy, miliony Polaków na Wyspach zastanawiają się coraz poważniej nad ew. powrotem do kraju. Na pewno warto podejść do sprawy chłodno i mimo wszystko widzieć dobre wyjścia z sytuacji. Wyprowadzka z Wielkiej Brytanii nie musi być życiową tragedią. W Polsce też gospodarka się rozwija. Co więcej, osoby bardziej przedsiębiorcze, fachowcy, których przecież jest masę wśród Polaków na Wyspach, mają dużą szansę znalezienia dobrego zajęcia w kraju. Ci, którzy polubi życie za granicą, a niespecjalnie cieszą się z perspektywy powrotu do ojczyzny, mogą się przenieść np. do Niemiec, Holandii, czy Skandynawii. Na pewno nie jest to jak zmiana skarpetek, ale da się jak trzeba i się chce. Zapewne Polacy w UK, zanim podejmą brzemienną w skutki decyzję, będą śledzić szczególnie uważnie dwie kwestie: Politykę imigracyjną po Brexicie Długoterminowe prognozy kursu funta Populiści i ich pomylone pomysły Brexit może wywołać zmiany w podejściu do emigrantów, ale niekoniecznie będą to zmiany tak wielkie jak wielu się obawia. Przede wszystkim warto zauważyć, że zwolennicy Brexitu doprowadzili do niego, ale chyba nie bardzo wiedzą co dalej. Wydaje się, że jeszcze niedawni, “mocni w gębie” piewcy wyjścia UK z Unii Europejskiej pochowali się gdzieś teraz. I nie bardzo mają pomysł ani ochotę na to żeby faktyczny Brexit przeprowadzić. Tak stało się chociażby z Nigelem Farage’em, który jako szef partii UKIP, będącej główną siłą zachęcającą do wyjścia z Unii, po “wygranym” referendum stracił zupełnie inicjatywę i werwę. Jest nadal europosłem, gdzie nadal krytykuje “zgniłą” UE. Ale nie jest to specjalnie zaskakujące, bo także w Polsce najwięcej entuzjastów europosłowania jest wśród polskich eurosceptyków:). Można nienawidzić UE, ale kasa i emerytura unijna zawsze się przyda… Wracając do Brexitu, wszystko na to wskazuje, że UK musi zadbać, aby nie wyizolowała się za bardzo. A utrata fachowych pracowników z Polski byłaby dla tej gospodarki prawdziwym dramatem. Należy liczyć, że obecny rząd brytyjski będzie się kierował w większym stopniu brytyjską racją stanu niż interesem populistów, którzy stoją w drugim szeregu za gabinetem Theresy May. Jakby nie było trudno prognozować kursy walut, to chyba długoterminowe prognozy kursu funta mogą być łatwiejsze niż wejście w głowę polityków XXI w. … Długoterminowe prognozy kursu funta Generalnie, szacowanie notowań walut w długim terminie jest zajęciem trudnym i obciążonym dużym ryzykiem błędu. Analityk, który dobrze przewidzi kursy walut w przyszłości, może też spotkać się wrogą opinią. Wystarczy że, jak poseł przynoszący złe wieści, mając rację, przedstawi niekorzystny obrót spraw na parach walutowych. Trudność w szacowaniu ceny funta Jeśli chodzi o prognozy kursu funta sytuacja dla analizujących zachowanie tej waluty jest jeszcze trudniejsza. Bo jest bardziej dynamiczna. Kurs funta spadł do złotego o 25-30% w zaledwie rok. A jak niektórzy twierdzą, mocny trend może się jeszcze utrzymać. Inni z kolei uważają, że powoli dochodzimy do średnioterminowego dołka, a jeszcze inni mogą uważać, że niedługo funt odbije się równie mocno jak dotychczas spadał. Prognozy kursu funta – analitycy są ostrożni Ostatnio porównywarka kantorów online poprosiła uznanych analityków o długoterminowe prognozy kursu funta dla swoich użytkowników. Poza konkretnymi, prognozowanymi wartościami kursu GBP otrzymała coś, co może być jeszcze cenniejsze – założenia i uwagi. Pozwolą one bowiem zainteresowanym nabrać własnego spojrzenia. Oraz wyrobić sobie oczekiwania, co do kształtowania się ceny funta w przyszłości. Część ekspertów zakłada dalszy spadek kursu funta do złotego Według analityk Katarzyny Orawczak, funt na koniec 2016 roku będzie kosztował ok. 4,75 zł, czyli jeszcze spadnie z obecnych 4,86 zł (w piątek r.). Niestety dla zarabiających w funcie, ekspert zakłada dalszy spadek funta w 2017 r. Prognozuje, że za 1 GBP r. trzeba będzie zapłacić zaledwie nieco ponad 4,50 zł. Wg Katarzyny Orawczak: Referendum w sprawie opuszczenia przez jedną z największych gospodarek światowych struktur Unii Europejskiej jest zjawiskiem na tyle bezprecedensowym, że trudno jest na dzień dzisiejszy przewidzieć konsekwencje decyzji Brytyjczyków. Chociaż od 23 czerwca minęło przeszło 3 miesiące, to były to 3 miesiące względnego spokoju. W tym czasie BoE podjął się jednej interwencji w sierpniu, co zdecydowanie wsparło kondycję gospodarczą kraju. Funt natomiast powędrował silnie w dół. Kluczowe okażą się jednak najbliższe miesiące, kiedy oficjalnie zostanie wprowadzony art. 50 Traktatu Lizbońskiego, co zaplanowane jest najpóźniej na koniec marca 2017 roku. Od tego momentu Wielka Brytania będzie mieć dwa lata na negocjacje z UE, a jeżeli nie dojdzie do porozumienia, pozostanie ona samotną wyspą. Dynamiczność napływu nowych informacji dotyczących Brexitu sprawia, że prognozowanie notowań walut nawet w nadchodzących tygodniach wydaje się zadaniem niezwykle trudnym, a co dopiero próba tak dalekiego wybiegnięcia w przyszłość. W przyszłym roku równie ważne, co sytuacja Wielkiej Brytanii, będą decyzje podejmowane przez Fed. Obawy o europejskie gospodarki w cieniu Brexitu nie pozostawiają zbyt dużego pola manewru bankom centralnym, zwłaszcza ECB czy BoE. W takim przypadku gotowość do zacieśniania polityki monetarnej Rezerwy Federalnej, wsparte odczytami z krajowej gospodarki, będą umacniać dolara, który znajduje się w długoterminowej tendencji wzrostowej. Już niebawem inwestorzy zaczną się też baczniej przyglądać planom Fed odnośnie tempa i skali podwyżek w 2017 roku. Można się spodziewać, że pole oddziaływania wyżej wymienionych czynników będzie na tyle silne, że wyznaczy ono także tor polskiej walucie. Złoty będzie się jednak skłaniał ku osłabieniu. Takiego zachowania można się spodziewać, mimo ostatnich planów NBP dotyczących dłuższej stabilizacji polityki monetarnej. Ma ona potrwać do 2018 roku. Przełom 2016/2017 przyniesie również dalsze informacje w kwestii rozwiązania problemów frankowiczów, a jak pokazał czas, propozycje te nie zawsze są dobrze przyjmowane przez rynek. Duża zmienność, którą bez wątpienia cechuje się rynek walutowy, nie pozwala na choćby przybliżone oszacowanie kursu walut w latach 2020-2030. Próba prognozowania byłaby bliższa wróżeniu niż obiektywnej ocenie. Tym bardziej, że rok 2016 dostarczył czynnik ryzyka, z którym rynek do tej pory nie musiał się mierzyć. Inni spodziewają się jednak umacniania funta do złotego Bardziej optymistyczny wobec prognozy kursu funta jest Michał Stajniak z domu maklerskiego XTB. Spodziewa się on, że funt na koniec tego roku pozostanie na zbliżonym poziomie (4,80 zł). Ale już od następnego, 2017 r., zacznie się umacniać. Ma on osiągnąć według eksperta XTB: 4,98 zł na koniec 2017 r. i 5,30 zł na koniec 2020 r. Dokonując prognozy kursu funta Michał Stajniak wziął pod uwagę m. in. następujące czynniki: Spore ryzyka dotyczące budżetu polskiego rządu na przyszły rok mogą przyczynić się do zwiększonej słabości złotego. Dodatkowo w dalszym ciągu widać problemy z odbiciem inflacji w Polsce, co powinno przytrzymać stopy procentowe przez najbliższe miesiące na niezmienionych poziomach. Normalizacja polityki monetarnej może nadejść w następnych latach, dlatego złoty może umacniać się do pozostałych walut. Warto jednak zwrócić uwagę, że polityka monetarna może być normowana również w pozostałych gospodarkach, dlatego polska waluta pozostanie stabilna. Wolałem uniknąć tak długoterminowych prognoz jak 2030 rok, ze względu tak naprawdę na brak podstaw prognozowania. Oczywiście modele szeregów czasowych, czy modele bazujące na kursie forward wskazywałyby na dalsze osłabienie się złotego, lecz modele te obarczone są bardzo dużym błędem. Co więcej, Polska może do 2030 roku wejść do strefy euro, a istnieje nawet możliwość rozpad strefy euro (chociaż prawdopodobieństwo takiego wydarzenia jest bardzo nikłe), co pokazują nam ostatnie ruchy antyeuropejskie, jak w Wielkiej Brytanii, czy kłopoty finansowe południowych członków strefy euro jak Grecji, Włoch, Hiszpanii, czy Portugalii. Prognozy kursu funta (w zł) Katarzyna Orawczak (analityk walutowy 4,74-4,76 4,50-56 – Michał Stajniak (analityk rynków surowcowych XTB) 4,80 4,98 5,30 Podsumowanie Truizmem jest stwierdzenie, że nikt nie zna przyszłości. Jak widać jest to jeszcze bardziej prawdziwe w przypadku walut. Nawet analitycy, fachowo zajmujący się prognozowaniem kursów walut, nie mają zbieżnych oczekiwań. Jest zwyczajnie za dużo czynników, które mogą kształtować kursy funta w najbliższej i tej średnioterminowej przyszłości. Nie mówiąc już o długiej perspektywie. Tym bardziej, że część tych czynników ma twarde, obiektywne podstawy, ale inne są miękkie, zmienne, emocjonalne. Martw się o to, na co masz wpływ Osoby zarabiające w funtach muszą mieć na uwadze jeszcze jedną rzecz. Na kurs funta nie mamy żadnego wpływu. Oczywiście, póki nie jesteśmy właścicielem Goldman Sachs, czy innego wiodącego na foreksie banku. (Czego oczywiście każdemu pracującemu w UK życzymy!). Ale poważnie mówiąc, są rzeczy o które mogą zatroszczyć się sami zarabiający w GBP. Chcąc więcej zarabiać (mniej tracić) powinni oni przede wszystkim tanio wymieniać funty. Ważne jest też aby możliwie korzystnie dokonywać transferów walutowych, przy przelewach GBP za granicę. (Zobacz nasz poradnik Gdzie najlepiej wymieniać funty).
Po decyzji w sprawie Brexitu funt gwałtownie osłabił się względem innych walut. To początek kryzysu na Wyspach? A może słabsza waluta też ma swoje „plusy”? W piątek po ogłoszeniu wyników głosowania byłem załamany, widząc kurs walut – przyznaje 30-letni Mikołaj, mechanik z Birmingham. – Przez słabego funta zarobiłem w tym miesiącu o 700 złotych mniej. Mam w Polsce ratę kredytu w złotych, więc przeliczenie na złotówki ma dla mnie duże znaczenie – denerwuje się. Takich głosów po ogłoszeniu Brexitu było więcej. Ekonomiści straszyli zapaścią podając, że funt to obecnie najsłabsza z ważnych walut, która wyprzedziła w tym niechlubnym „wyścigu” nawet argentyńskie peso. Zwykli mieszkańcy Wysp przeliczali w nerwach, o ile droższe będą teraz ich wakacje kupione w euro. Rzeczywiście, patrząc na wykres z ostatnich tygodni, można dostać bólu głowy. Z drugiej strony może się jednak okazać, że nie wszyscy stracą na niskiej wartości funta. Dla niektórych może to nawet będą dobre wiadomości. Pułapka silnej waluty – Choć spadająca wartość funta to w powszechnej opinii jeden z najgorszych skutków Brexitu, istnieją argumenty za tym, że nieco niższa wartość waluty w rzeczywistości będzie ważnym czynnikiem pomagającym zmniejszyć ekonomiczne skutki negatywne wyjścia z Unii Europejskiej – zauważa Jonathan Loynes z grupy badawczej Capital Economics. Co to konkretnie znaczy? W trudnych czasach przełomu, za jaki z pewnością można uznać Brexit, silna waluta może być czynnikiem, który dodatkowo ciągnie gospodarkę w dół. Tak było w Grecji, którą w czasie kryzysu „dobiło” silne euro, przez które greckie usługi i towary nie były konkurencyjne. Przy niejasnej sytuacji dotyczącej przyszłości handlu między Wyspami a Unią, słaby funt stanowi zachętę, by jednak wciąż robić z nami interesy. Szansa, jakiej nie było Dla wielu przedsiębiorców może to wręcz oznaczać rozszerzenie działalności i rozwój firmy. – Jasne, wolałbym, żeby funt był silny, bo buduję w Polsce dom, i wcale nie uśmiecha mi się przepłacać – zaczyna 40-letni Andrzej, producent części elektronicznych z Hull. – Ale staram się być dobrej myśli, bo co mi pozostało? Są przetargi za granicą (również w Polsce), w których rok temu nie startowałem, bo wiedziałem, że moje ceny nie były dość konkurencyjne. Może teraz się to zmieni – zastanawia się. Wielka Brytania eksportuje głównie samochody, sprzęt lotniczy i elektronikę, ale renomą cieszy się też tutejsza żywność, herbata, alkohole czy ubrania. Obecny kryzys paradoksalnie może tylko przyciągnąć klientów zza granicy. Artyści mają się lepiej? To szczególnie dobra wiadomość dla przedsiębiorców, którzy mają pełne magazyny. W dzień po Brexicie wzrosło zapotrzebowanie na wiele brytyjskich towarów, bo w oczach Francuzów, Szwedów czy Polaków, z dnia na dzień staniały one o ok. 10 proc. To szczególnie korzystne w przypadku tych produktów, których produkcja nie wymaga konkretnych nakładów finansowych, a wycena jest intuicyjna. Przykładowo, obraz czy kurs gotowania za 100 funtów będą teraz nieco tańsze w oczach kupców zza granicy, przez co zapotrzebowanie na tego rodzaju produkty może być większe. Tymczasem dla twórców, różnica w cenie wywołana wahaniami walut nie ma dużego znaczenia (w przeciwieństwie do np. producenta zabawek czy mebli, który starannie wycenia towar w oparciu o ceny zakupu poszczególnych części w Chinach czy Polsce). To dlatego wyjściem z Unii stara się nie załamywać 26-letnia Marysia, projektantka z Londynu. – Kilka osób już złożyło u mnie zamówienia na ciuchy. Znajomi z Polski chcą wspierać brytyjskich twórców po Brexicie, bo nikt nie wie co z nami będzie, ale na pewno na ich decyzję o zakupie miały też wpływ niższe ceny – śmieje się. Ubrania, sztuka czy artykuły wyposażenia wnętrz są powszechnie uważane w Europie za dobre jakościowo. Teraz więcej osób będzie je kupować, bo będą też tanie. Złoto, srebro i... whiskey Choćby częściowo chronieni przed wpływem słabej waluty są też ci, którzy trzymają oszczędności w formie cennych kruszców. Gdy, zdawałoby się, przewidywalne rynki walut zaczynają szaleć, wiele osób zwraca się w stronę najbezpieczniejszych inwestycji. Od czasu Brexitu złoto zyskało aż 7 proc. na wartości, a srebro – kilkanaście procent. Inne produkty, które mocno teraz potaniały, to... szkocka whiskey i to taka „z górnej półki”. – Rzadkie gatunki szkockiej whiskey można dziś kupić o prawie 18 proc. taniej niż jeszcze parę miesięcy temu – wyjaśnia 28-letni Robert z Glasgow, pracownik sklepu z alkoholami i znawca lokalnych trunków. – Takie butelki kupuje się na zasadzie podobnej, jak stare wino. Można wybierać samemu, o ile ma się wiedzę i „nosa”, lub kupić pakiet stu dobrych whiskey, które mają zdaniem ekspertów największe szanse na przyrost wartości w ciągu najbliższych lat – wyjaśnia. Łatwiej na rynku Gdy waluta traci na wartości, zmniejsza się zainteresowanie pracowników danym krajem. Jeśli taka sytuacja utrzyma się w dłuższej perspektywie, konkurencja może się znacznie zmniejszyć na rynku pracy. Managerowie czy dyrektorzy, dla których pensja jest najważniejszym argumentem przy poszukiwaniu pracy, mogą przenieść się za Ocean lub do któregoś z krajów Unii. Ale dotyczy to też pracowników najniższego szczebla, o czym już raz przekonała się 44-letnia Katarzyna, która pracuje w warszawskiej agencji pracy rekrutującej osoby do szklarni i na farmy na Wyspach. – 5-6 lat temu temu funt kosztował ok. 4,30 zł. W porównaniu z czasami najsilniejszej waluty, oznaczało to dla pracowników zarobki niższe o nawet dwa tysiące złotych miesięcznie. A proszę pamiętać, że chodzi o najgorzej płatne prace sezonowe. Tu każdy funt się liczy – tłumaczy Katarzyna. Jej agencja miała wtedy problemy ze znalezieniem pracowników chętnych na wyjazd. – Dla ludzi z mniejszych miejscowości to nadal była pensja marzeń, ale w Warszawie nikt się nie zgłaszał. Większość uważała, że może znaleźć pracę na miejscu za tyle samo (ok. złotych). Inni liczyli, że im się to nie opłaca, bo wprawdzie na Wyspach zarobią więcej niż w Polsce, ale dojdą do tego koszty wynajmu mieszkania, nieco droższe wyżywienie czy bilety lotnicze. I rezygnowali – podsumowuje. Teraz sytuacja może być nieco podobna, co brytyjskich pracowników może zachęcić do emigracji, a potencjalnych przybyszy z Polski, Bułgarii czy Litwy – do szukania szczęścia w innym kraju. Dla tych, którzy mimo wszystko pozostaną na Wyspach, będzie to oznaczało mniejszy tłok w pośredniaku i więcej ciekawych ofert. Z euro bywało gorzej A jakie pozytywy mogą wyniknąć z niższego kursu funta wobec euro? Na pierwszy rzut oka – żadne. Wycieczka do Paryża czy Barcelony będzie o 10 proc. droższa niż przed Brexitem, podobnie jak wakacje w Grecji czy Włoszech. To więc dobry czas na wakacje w kraju i lepsze poznanie choćby szkockich lasów czy południowego wybrzeża. Ci, którzy upierają się przy zagranicznych eskapadach, nie powinni jednak rozpaczać. Taki sam kurs funta do euro, jak teraz, był już latem 2014 roku. Sytuacji nie można więc nazwać (póki co) dramatyczną. – Szczęście w nieszczęściu, że całe to zamieszanie zaczęło się pod koniec czerwca, gdy większość ludzi miała już kupione wakacje – zauważa 27-letnia Patrycja z Luton, właścicielka sklepu, która wycieczkę do Chorwacji kupiła jeszcze w kwietniu. – Większość ludzi dawno już kupiło wakacje. A do przyszłego roku sytuacja pewnie się jakoś unormuje – dodaje optymistycznie. Amerykanie nas uratują? Mniej wesoło jest na linii USA – Wielka Brytania, bo stosunek funta do dolara jest najmniej korzystny od 31 lat. Biorąc pod uwagę, że Ameryka to jeden z naszych największych partnerów handlowych, można wpaść w rozpacz. Znów jednak nie musi to dotyczyć wszystkich branż. Przykładowo, tygodniowy pobyt w hotelu Holiday Inn na północy Londynu ze śniadaniem dwa lata temu kosztował amerykańskiego turystę ok. 150 funtów za noc, czyli 256 dolarów. Dziś za ten sam pokój zapłaci już tylko 193 dolary. Od dawna wakacje dla Amerykanów nie były tak tanie. Już teraz widać wzrost zainteresowania przyjazdem, dlatego właściciele restauracji, hoteli czy organizatorzy wycieczek powinni zacierać ręce i intensywnie się reklamować. Tajemnica juana W ciągu weekendu po ogłoszeniu wyników wartość funta w stosunku do chińskiego juana spadła z 9,65 do 8,84. Czy to kolejna zła wiadomość? W żadnym razie! Po pierwsze, w Chinach brytyjskie towary cieszą się olbrzymią popularnością, a wycieczki bogatych Chińczyków wydające w londyńskim centrum setki tysięcy funtów przestają już dziwić. – Pierwsze, co pomyślałam, gdy usłyszałam o Brexicie, to jutro zaczynają się letnie wyprzedaże w Harrodsie. W tym roku będzie mnóstwo promocji – cieszyła się jedna z chińskich klientek na Twitterze w piątkowy wieczór. Z kolei 52-letni Piotr, właściciel małej restauracji w centrum Manchesteru, twierdzi, że więcej klientów to zawsze dobra wiadomość, nawet jeśli wywołane jest niekorzystnym kursem walut. – U konkurencji już widzę próby sprytnego podniesienia cen. Często robią to nawet tak, że klient myśli, że trafił na promocję, podczas gdy w rzeczywistości płaci więcej – tłumaczy. – Sam też będę musiał podnieść ceny, ale zrobię to tak, by klienci ode mnie nie uciekli. Także więcej turystów to dla mnie świetna wiadomość. Jak już przyjadą, to nikt nie będzie się kłócił o kilka pensów. I tak zostawią u nas swoje pieniądze. Taką przynajmniej mam nadzieję – przyznaje. Rocznie na Wyspy przybywa 200 tysięcy chińskich turystów. W ostatnich tygodniach o 200 proc. zwiększyła się liczba zapytań o wycieczki na Wyspy w popularnym chińskim serwisie rezerwacyjnym Ctrip. Jest jeszcze jedna dobra wiadomość związana z juanem. Gdy stoi on wysoko w stosunku do brytyjskiej waluty, część przedsiębiorców może szukać alternatywy dla towarów z Chin, takich jak sprzęty domowe, kosmetyki czy ubrania. Gdyby zwrócili się w stronę Polski, rodzime firmy miałyby co co ze złotym? – Ja się z tego wszystkiego cieszę, bo już widzę duże oszczędności w przyszłorocznych opłatach za studia. Mówiąc szczerze, mam nadzieję, że niski funt się utrzyma... – uważa 21-letnia Maja z Krakowa, która studiuje w Cambridge anglistykę. Wprawdzie musi dorabiać sobie w czasie roku szkolnego na własne wydatki, jednak rodzice pokrywają jej koszty studiów i mieszkania. – Pieniądze dają mi w złotówkach i sama je wymieniam, więc dla mnie im niższy kurs funta, tym więcej zostaje w kieszeni – śmieje się. W podobnie korzystnej sytuacji będą ci studenci, którzy dostają w Polsce stypendium czy grant, za który utrzymują się w Wielkiej Brytanii. Inny plus? Krewni i znajomi, którzy od dawna odkładają odwiedziny na Wyspach, wreszcie powinni się na nie zdecydować. Przykładowo, obiad w niezłej restauracji za 19 funtów, za który w zeszłym roku musieliby zapłacić 110 złotych, dziś kosztuje 98 złotych. O ok. 10 proc. mniej zapłacą też za hotele, transport czy atrakcje. – Tego typu oszczędności dobrze widać przy dużych kwotach. Każdego lata wybieram się do Londynu na duże zakupy dla całej rodziny i cieszę się, że w tym roku zapłacę kilkaset funtów mniej – cieszy się 35-letnia Monika, prezes fundacji i mama dwójki dzieci z Warszawy. Twierdzi, że z powodu niższych cen planuje w tym roku zostać w Londynie o kilka dni dłużej i... wydać więcej. Jak nie stracić płacąc za wakacje ? Warto uważnie przyglądać się wahaniom walut. Kto jeszcze nie zarezerwował wakacji powinien wybierać kraje, których waluta nadal jest słaba w porównaniu z funtem, a koszty życia relatywnie niskie – wyjaśnia Andrew Brown z Post Office Travel Money. Przykłady? Meksyk, Brazylia, Malezja czy RPA. Z bliższych kierunków najtaniej będzie dla nas na brytyjskim wybrzeżu. Sonia Grodek
co bedzie z funtem po brexicie