W ciągu stażu starałam się poznać środowisko lokalne uczniów. Podczas stażu zostałam wychowawcą klasy. Obserwowałam moich wychowanków na zajęciach lekcyjnych, przerwach, a także na wszelkiego rodzaju wycieczkach szkolnych czy też imprezach klasowych. Te trzy wspólne lata pozwoliły na wzajemne poznanie swoich potrzeb i możliwości.
Chcielibyśmy się dowiedzieć czy w klasie pierwszej szkoly podstawowej dziecko z orzeczeniem i przyznanyn nauczycielem wspomagającym musi siedziec z tym nauczycielem na lekcji, czy dopuszczalna jest sytuacja w ktorej dziecko z orzeczeniem siedzi na lekcji z innym dzieckiem (bez orzeczenia), a nauczyciel wspomagający w tym czasie pomaga innemu dziecku, lub siedzi w innym miejscu klasy?
Obowiązki wychowawcy klasy w szkole podstawowej. Zadania wychowawcy klasy w szkole podstawowej powinny obejmować: dbanie o integrację całej klasy – w tym podpunkcie mieści się organizowanie wspólnych przedstawień, wycieczek, imprez klasowych, podczas których uczniowie uczą się współpracować ze sobą oraz nawiązują kasowe więzi,
wychowawcy klasy, członka zespołu przedmiotowego, członka zespołu do spraw promocji szkoły, członka komisji egzaminacyjnych, organizatora wycieczek, konkursów i różnych szkolnych imprez. W okresie stażu doskonaliłem umiejętności posługiwania się komputerem i stosowania nowoczesnych technologii informacyjnych w pracy zawodowej.
W województwie łódzkim pracuje ponad tysiąc nauczycieli religii. PiS chce znieść zakaz pełnienia przez nich funkcji wychowawcy klasy, choć został on już mocno ograniczony w czasach rządów PO-PSL.
Od września 2021 roku jestem wychowawcą klasy pierwszej, obserwuje moich podopiecznych na lekcjach, przerwach, a także na wszelkiego rodzaju wycieczkach i imprezach szkolnych. W poznaniu ich środowiska oraz rozwiązywaniu zauważonych problemów pomagały mi rozmowy z samą młodzieżą oraz ich rodzicami podczas zebrań i indywidualnych
1Wl6E.
Dokument archiwalnyPrzyznanie możliwości pełnienia funkcji wychowawcy klasy nauczycielom religii przewiduje projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w szkołach katecheci nie mogą być wychowawcami klasy Nauczyciele religii są zatrudniani na podstawie Karty Nauczyciela, jednakże obowiązujące rozporządzenie w sprawie organizowania nauki religii wyklucza możliwość obejmowania przez nich wychowawstwa klasy. W praktyce są to jedyni nauczyciele, którzy nie mogą pełnić tej funkcji w szkole. Katecheta nie zawsze uczy tylko katechezy W momencie wprowadzania nauki religii do szkół w 1992 r. stanowisko nauczycieli tego przedmiotu obejmowali głównie księża i siostry zakonne. Obecnie często są to osoby świeckie, które jednocześnie uczą też innych przedmiotów. W związku z ograniczeniem dotyczącym powierzenia funkcji wychowawcy klasy nauczycielom religii, osoby takie nie mogły obejmować wychowawstwa. Od 1 września 2018 r. wychowawcą będzie mógł być także nauczyciel religii Ministerstwo Edukacji Narodowej postanowiło znowelizować przepisy i umożliwić sprawowanie funkcji wychowawcy klasy także nauczycielom religii, poprzez usunięcie powyższego ograniczenia z rozporządzenia. Ocena z religii wg zasad statutowych Zmiana rozporządzenia ma także doprecyzować, że ocena z religii (etyki) jest wystawiana według zasad określonych w statucie szkoły, tj. zgodnie z wewnątrzszkolnym systemem oceniania. System ten jest bowiem spójny i obowiązuje wszystkich uczniów w danej szkole, a zatem jest to lepsze rozwiązanie niż ustalanie oceny według skali ocen przyjętej w danej klasie, jak to ma miejsce obecnie. Obowiązek dostosowania statutów do 1 września 2018 r. Zmiany w zasadach organizowania religii mają obowiązywać od roku szkolnego 2018/2019, w związku z tym po wejściu w życie rozporządzenia trzeba będzie zaktualizować statuty. Rozporządzenie ma wejść w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia. Źródło: Projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej zmieniającego rozporządzenie w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach (projekt z 20 lutego 2018 r.).
Katecheci muszą mieć takie same kwalifikacje jak inni nauczyciele. Nie mogą jednak być wychowawcami klas, w przeciwieństwie do plastyków, polonistów czy nauczycieli wf. Nowe przepisy mają to zmienić. Jan Kowalski przez 10 lat uczył historii i był wychowawcą klasy. Później skończył podyplomową teologię i zaczął dodatkowo uczyć religii. Wychowawcą już jednak nie będzie. Nauczyciel religii jest członkiem rady pedagogicznej. Może nawet zdobyć uprawnienia, by zostać dyrektorem szkoły. Jednak rozporządzenie ministra edukacji z 1992 r. zabrania szkolnym katechetom pełnienia funkcji wychowawcy. Przepisy zaproponowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej mają sprawić, że nauczyciele religii będą traktowani tak samo jak pozostali. Mniej księży MEN podkreśla, że pomysł wyszedł od rodziców i dyrektorów. – W wielu szkołach katecheta, który jest członkiem rady pedagogicznej, uczy też innych przedmiotów, nie może mieć wychowawstwa danej klasy – tłumaczy rzecznik MEN Anna Ostrowska. – Nie pozwala na to przepis z 1992 r., wprowadzony w realiach, w których religii uczyli w większości księża lub siostry zakonne. Czasy się zmieniły. Wprowadzamy możliwość prawną, z której dyrektor szkoły skorzysta, jeśli zajdzie taka potrzeba i takie będą oczekiwania danej społeczności. Świeccy to dziś blisko dwie trzecie katechetów. Jak podaje KEP, takich nauczycieli religii jest ponad 18,3 tys. Księży diecezjalnych jest 9,7 tys., sióstr zakonnych – 2,2 tys., a zakonników – 1 tys. Najmniejszą grupę stanowią diakoni i alumni seminariów. W tym roku szkolnym jest ich 17. Mniej więcej jedna trzecia polskich katechetów łączy to zajęcie z inną pracą w szkole. „Wśród ponad 30 tys. nauczycieli (30 042) uczących religii w tym roku szkolnym 10 227 nauczycieli ma wskazany również inny obowiązek – czasem więcej niż jeden” – informuje Justyna Sadlak z MEN. Z danych Systemu Informacji Oświatowej wynika, że dodatkowe zadania wykonywane przez katechetów są bardzo różne. Jedni uczą informatyki, inni języków czy historii, jeszcze inni prowadzą zajęcia z wychowania do życia w rodzinie albo lekcje wyrównawcze. Zdarzają się też bibliotekarze i logopedzi szkolni. Wykaz tych funkcji liczy w sumie 30 pozycji. „Dwuprzedmiotowców” jest coraz więcej, bo ubywa katechetów. Coraz częściej zdarza się więc, że nauczyciele innych przedmiotów kończą podyplomową teologię i zaczynają uczyć religii. W efekcie tego ich zawodowy status spada. Nawet jeśli prowadzili wcześniej klasy, teraz nie mogą tego robić. – Byłoby krzywdzące, gdyby osobie, która już była wychowawcą, z dobrymi efektami pracy, powiedzieć: dziękujemy ci już, bo uczysz też religii, a to cię dyskwalifikuje – podkreśla dr Aneta Rayzacher-Majewska z Katedry Katechetyki Fundamentalnej i Historii Katechezy UKSW. Jak dodaje, mogły się zdarzać sytuacje, kiedy nauczyciel pracował w dwóch szkołach i w jednej uczył np. historii, a w drugiej religii. W tej pierwszej mógł być wychowawcą, w drugiej już nie. Proponowane przez ministerstwo zmiany dotyczą nie tylko „dwuprzedmiotowców”. Jednak w ich przypadku sytuacja byłaby stosunkowo mało kontrowersyjna, bo nie dochodziłoby do sytuacji, w której jedni uczniowie mają lekcje z wychowawcą, a inni nie. Tak bywa już teraz, jeśli np. w danej klasie część osób uczy się języka angielskiego, a część niemieckiego, a wychowawcą jest pani od angielskiego. Zdarza się też, że np. w liceum wychowawczynią jest nauczycielka przedmiotu, którego w trzeciej klasie nie ma już w programie. Pedagodzy na ogół krytykują takie rozwiązania, bo w ich efekcie nauczyciel, który powinien najlepiej znać swoich uczniów, widuje ich raz w tygodniu, na godzinie wychowawczej i na szkolnych wycieczkach. Rozporządzenie MEN nie zabraniałoby także pełnić funkcji wychowawcy duchownym, ale w praktyce to zadanie musieliby raczej wykonywać świeccy. Jak zauważał w rozmowie z „Gościem” bp Marek Mendyk z Rady KEP ds. Duszpasterstwa Młodzieży, księża i zakonnice często zmieniają miejsce posługi, więc trudno byłoby im przez kilka lat zajmować się tą samą klasą. Teczka na nauczyciela Wychowawstwo to obowiązki i dodatek finansowy. Nauczyciel musi prowadzić tzw. teczkę wychowawcy, zawierającą roczny program pracy, tematy godzin wychowawczych, plan wycieczek, deklaracje rodziców dotyczące udziału dziecka w lekcjach religii i WDŻ, korespondencję z opiekunami dzieci, notatki i protokoły z wywiadówek. Do tego dochodzą tradycyjne zadania pedagogiczne: opieka nad uczniami, praca z tymi, którzy sprawiają kłopoty, udział w zebraniach z rodzicami itp. Wysokość dodatku wychowawczego zależy od rodzaju szkoły, wielkości klasy i regionu Polski. W dużych miastach można liczyć na 90–120 zł miesięcznie, czasem na niecałe 200 zł. W biedniejszych częściach kraju wychowawca może dostawać 60 zł. Większa jest też stabilność zatrudnienia – dopóki klasa nie skończy nauki w danej szkole, wychowawca raczej nie musi się martwić o to, czy dyrektor przedłuży z nim umowę. Zdarza się jednak i tak, że nauczyciele przeciążeni pracą krzywo patrzą na tych, którzy nie muszą poświęcać czasu na wypełnianie teczki. Zdaniem katechetów, z którymi rozmawialiśmy, rozporządzenie MEN zmieni ich status w szkole. Nauczyciele skarżą się, że religia traktowana jest jako przedmiot mniej ważny. Przykład? W liceum w centrum Warszawy oddano do użytku nowo wyposażoną salę do lekcji religii. Tyle że katecheci nie mają do niej dostępu, bo zawsze ważniejsze okazują się jakieś inne zajęcia. 9 na 10 Dane Instytutu Statystycznego Kościoła Katolickiego pokazują, że w 2015 r. na lekcje religii zapisanych było 83,9 proc. przedszkolaków, 91,5 proc. uczniów podstawówek, 90,8 proc. gimnazjalistów, 84,8 proc. licealistów, 84,6 proc. młodzieży z techników i liceów zawodowych oraz 89,5 proc. uczniów zawodówek. Nauczyciele donoszą o zauważalnym spadku liczby uczniów chodzących na religię, który nastąpił w ciągu ostatnich 2–3 lat. Czy zwolennikami nowego rozwiązania będą ci rodzice, którzy posyłają dzieci na religię, a przeciwnikami pozostali? Zdaniem dr Rayzacher-Majewskiej prawdopodobnie tak rozłoży się poparcie, choć będzie zależeć także od konkretnych nauczycieli. Pomysł ministerstwa krytykuje lewica, która uważa, że w ramach swojej pracy katecheci będą indoktrynować uczniów. „Wyobraźmy sobie, że mierny i wierny dostaje wychowawstwo w szkole powszechnej, w której statystycznie 9 na 10 uczniów chodzi na religię” – pisał portal „Newsweeka”. „Co stanie się z tym jednym dzieckiem, które nie chodzi? Czy mierny, ale wierny, będzie go nawracać w ramach lekcji wychowawczych?” – W czasie konsultacji projektu MEN nawet wśród zwolenników pojawiały się np. takie pomysły, żeby katecheta nie uczył religii w klasie, w której będzie wychowawcą. Według mnie to przesada – komentuje dr Rayzacher-Majewska. – Myślę, że każdy wychowawca, czegokolwiek uczy, przekazuje swój światopogląd, a nie pytamy, jakie są jego przekonania. •
(…) Nieco inaczej przedstawia się sytuacja nauczyciela przedmiotu zaliczanego do obowiązkowych zajęć edukacyjnych zatrudnionego w oparciu o przepis art. 10 ustawy Karta Nauczyciela, który ponadto uczy religii (na podstawie imiennego skierowania wydanego przez kościelne władze zwierzchnie). W takim przypadku cofnięcie skierowania do nauczania religii w danej szkole nie powodowałoby ustania stosunku pracy i nie miałoby wpływu na pozostały zakres jego obowiązków, w tym na ewentualne pełnienie przez niego funkcji wychowawcy klasy. Decyzję w sprawie powierzenia nauczycielom obowiązków wychowawców klas podejmuje dyrektor szkoły. Czytaj całość – Nauczyciel religii a funkcja wychowawcy klasy MEN 2019 18 stycznia 2019
Minister Anna Zalewska proponuje nowelizację przepisów i umożliwienie księżom, zakonnikom, siostrom zakonnym oraz świeckim katechetom pełnienie funkcji wychowawców klas. Zmianę uzasadnia między innymi „oczekiwaniami ze strony rodziców”. Bardzo chciałabym poznać argumenty rodziców, którzy wyrażają takie „oczekiwania”. Niżej przedstawiam argumenty przeciwko tej zmianie. Po pierwsze, status nauczyciela religii – w porównaniu z sytuacją innych nauczycieli – jest dość wyjątkowy. Otóż nadzór nad pracą księży, zakonników, sióstr zakonnych oraz świeckich katechetów mają biskupi diecezjalni. (A w przypadku innych Kościołów i związków religijnych niż Kościół katolicki władze zwierzchnie tych Kościołów). Oznacza to, że biskup decyduje o tym, kto będzie uczył religii w szkole lub przedszkolu, przyznając tzw. misję kanoniczną. To jedynie biskup może taką „misję” cofnąć. Innymi słowy, to władze kościelne (nie dyrektor placówki edukacyjnej, nie kuratorium) decydują o tym, kto uczy religii w świeckiej szkole publicznej. Ani dyrektor szkoły, ani rodzice nie mają na przykład wpływu na odwołanie nauczyciela religii, jeśli nie zgodzi się na to biskup. Dokonywana przez dyrektora ocena pracy nauczyciela religii (to, czy dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków, czy po prostu jest „dobrym” czy „złym” nauczycielem) także nie ma żadnego znaczenia. Jest to dość kuriozalna sytuacja prawna, w której przełożony (w tym przypadku dyrektor publicznej szkoły lub przedszkola) nie ma żadnego wpływu na zatrudnienie lub zwolnienie pracownika (nauczyciela religii), a jednocześnie pracownikowi wypłacana jest pensja ze środków budżetowych, czyli pieniędzy publicznych. Po wejściu w życie nowego rozporządzenia MEN taki podlegający nadzorowi władz kościelnych nauczyciel będzie nie tylko prowadził edukację z zakresu religii, ale także będzie mógł być wychowawcą klasy. Po drugie, w art 53. ust 3. Konstytucji RP zapisano: „Rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami”. Powszechnie wiadomo, że konstytucja to obecnie dokument dość lekceważony, jednak na ten paragraf lubią się powoływać przeciwnicy edukacji seksualnej w szkołach. Negują potrzebę przekazywania wiedzy na temat seksualności opartej na nauce i dostosowanej do wieku dzieci oraz młodzieży, odwołując się właśnie do prawa rodziców wpisanego w cytowany paragraf. Jak pogodzić tę zasadę z umożliwieniem sprawowania funkcji wychowawcy klasy osobie duchownej? Jak w takim przypadku zagwarantować i zabezpieczyć prawo rodziców ateistów lub rodziców innego wyznania niż duchowny lub katecheta do „wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami”? Zdaje się, że i tu autorzy nowelizacji mają pewien kłopot. Piszą bowiem w uzasadnieniu do rozporządzenia, że chcą zmienić przepis, który wprowadzono w 1992 roku, a więc wtedy, gdy nauczycielami religii w szkołach „w zdecydowanej większości byli księża i siostry zakonne. Obecnie, zwłaszcza w większych miejscowościach i miastach, religii uczą także świeccy katecheci, często zatrudnieni w szkole także jako nauczyciele innych przedmiotów”. Z tego zdania wynika, że zakaz sprawowania funkcji wychowawcy był uzasadniony wówczas, gdy większość nauczycieli religii stanowiły osoby duchowne, a ponieważ sytuacja uległa zmianie, to teraz nie ma problemu. To dość pokrętna logika. W dodatku, jak podaje Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski (dane za rok szkolny 2014/2015, za w polskich szkołach uczyło 14344 katolickich katechetów świeckich, 8381 księży diecezjalnych, 1989 zakonnic i 799 zakonników. Podsumowując, wśród nauczycieli religii świeckich katechetów jest (a przynajmniej było w 2014 roku) rzeczywiście większość… 56 proc. MEN proponuje prawo, którego wprowadzenie spowoduje, że potencjalnie w ponad 40 proc. szkół publicznych wychowawcami będą mogli zostać nie świeccy katecheci, ale księża, zakonnicy lub siostry zakonne, co do czego – jak pokazuje cytowane wyżej zdanie – nawet samo ministerstwo ma pewne wątpliwości. Po trzecie, w 2017 roku Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Rytel-Andrianik podał informację, że 87 proc. uczniów szkół chodzi na lekcje religii i podsumował: „Dane te świadczą o bardzo dużym zapotrzebowaniu społecznym na takie lekcje”. Nie wchodząc w polemikę z rzecznikiem i zawieszając dyskusję na temat tego, na ile to uczestnictwo jest dobrowolne, a na ile wynika z tego, że „wszyscy chodzą”, czy z tego, że lekcje religii są umieszczane w planie pomiędzy innymi lekcjami (dane z raportu „Dyskryminacja dzieci niewierzących i nieuczestniczących w lekcjach religii” pokazują, że tak było w przypadku 66 proc. badanych szkół), widać, że 13 proc. uczniów nie chodzi na lekcje po wejściu w życie rozporządzenia minister Zalewskiej potencjalnie mogą trafić na wychowawcę, który będzie osobą duchowną lub świeckim katechetą. Jak to pogodzić z art 53. ust 4. konstytucji, w którym zapisano: „Religia Kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób”? Jak to pogodzić z podstawową zasadą demokracji, zgodnie z którą państwo (w tym przypadku reprezentowane przez MEN) powinno szanować prawa mniejszości? Proponowane rozwiązania są tylko krokiem w procesie już nawet nie wprowadzania, ale „okopywania” się religii w szkołach publicznych, który rozpoczął się w 1992 roku wraz przeniesieniem lekcji religii z kościołów do szkół. Obecnie, zgodnie z danymi cytowanego wcześniej raportu, w 71 proc. szkół publicznych są obecne symbole wyznania rzymskokatolickiego, w 63 proc. szkół uczniowie wychodzą do kościoła (razem z nauczycielami) na msze z okazji ważnych uroczystości szkolnych, w 46 proc. „zdarza się, że msze z okazji Święta Parafii, Dni Papieskich, rekolekcji adwentowych, jasełek itp. organizowane są zamiast zajęć dydaktycznych”. W tym kontekście propozycja MEN nie powinna nawet zaskakiwać.
katecheta wychowawcą klasy rozporządzenie